terapia – czas na zmiany

Terapia – czas na zmiany

Terapia – czas na zmiany.

W oczekiwaniu na wizytę u psychoterapeuty.

Święta Bożego Narodzenia 2022 minęły w dobrej atmosferze. Sam fakt, że od kilku tygodni, nie jeździłem do biura, nie miałem stresu związanego z pracą, spowodował, że miałem uczucie realnego uczestniczenia w Świętach. To nie był już tylko, długo wyczekiwany okres, gdzie poza urlopem, można było chwilę dłużej odpocząć. W tle nie wisiało widmo powrotu do pracy po kilku dniach świętowania. Po Świętach szybkimi krokami nadszedł Nowy Rok. Pamiętam, że gdy wszyscy składali sobie życzenia noworoczne, ja życzyłem sobie tylko jednego – niech nadchodząca terapia da mi więcej spokoju i umożliwi powrót do normalnego życia. Za kilka dni miałem wyznaczoną pierwszą wizytę.

Spotkanie z psychoterapeutą

Początek stycznia 2023 roku. Dzisiaj jadę na pierwszą wizytę. Jak już wspomniałem, nie wyobrażałem sobie spotkania online więc wsiadłem w samochód i udałem się w podróż. Dosłownie w podróż, bo pani psychoterapeutka prowadzi gabinet w miejscowości oddalonej ode mnie jakieś 40 km. Wyjeżdżam z zakorkowanego miasta i obserwuję pola i lasy lekko przysypane śniegiem. Jest zimno, jest ciemno, ale śnieg sprawia, że nie jest ponuro. 

Całą drogę zaprzątają mi myśli „jak to będzie? Co mam jej powiedzieć, co ona mi powie?”. Gdyby nie głos z nawigacji „za 500 m skręć w lewo” zapewne przeoczyłbym zjazd z drogi krajowej. Jeszcze 3 km drogami x kategorii i dojeżdżam do domu w lesie. Jest absolutnie ciemno i cicho, słychać tylko szczekanie psa. Za bramą widać światła w domu. Jakiś dzwonek tu jest? Nie trzeba – pies powiadomił właścicielkę o przybyciu gościa.

„Dobry wieczór – Pan Michał prawda?” – słyszę miły głos.

„Zgadza się – dobry wieczór.” – odpowiedziałem.

„Niełatwo tu trafić, a Pan dotarł i to bardzo punktualnie”

Tak – miałem wszystko zaplanowane i sprawdzone, jak zwykle. Kosztuje mnie to zawsze sporo energii i stresu. Czy zdążę, czy trafię, czy po drodze nie będzie problemów… Kurczę w sumie o tym też muszą z nią pogadać.

Wchodzę przez furtkę i wita mnie olbrzymi owczarek kaukaski. Uwielbiam psy, koty, w sumie wszystkie zwierzaki, więc bez pytania witam się z psem. Chwila głaskania i jesteśmy „kumplami”. Właścicielka potwierdza, że pies pomimo ogromnych rozmiarów jest łagodny, ale również nieufny. „Chyba Pana polubił, a to nieczęsto się zdarza przy pierwszym spotkaniu”.

Coś w tym jest – najbardziej lubią mnie zwierzaki i dzieciaki. Z dorosłymi różnie bywa.

Wchodzimy w końcu do ciepłego domu, a tam kolejne niespodzianki 2 super koty. W tym momencie nie myślałem już o tym, jak to będzie? Ustąpił stres związany z niepewnością. Byłem gotowy na rozmowę.

Pierwsza rozmowa z psychoterapeutą

Siedzimy w wygodnych fotelach. Pani Hania prosi, bym opowiedział jeszcze raz, co skłoniło mnie do wizyty? Mówię o zmęczeniu, bezsilności, wypaleniu, które przyczyniły się do rezygnacji z pracy oraz o diagnozie lekarza rodzinnego. Widzę, jak robi notatki. Prosi bym opowiedział teraz o sobie tyle ile chcę i o tym, co chcę. Opowiadam. Co jakiś czas pojawiają się „drobne” pytania. Dotarłem do końca mojej opowieści i wspomniałem o obawach związanych ze spotkaniem z psychoterapeutą. Ufam lekarzowi, gdy mi przepisuje lekarstwa, ale ta sytuacja była dla mnie nowa i nie wiedziałem, czego się spodziewać?

Pani Hania powiedziała, że strach przed nieznanym jest jak najbardziej naturalny, ale też zbyt demonizowany. „Ponieważ nie wie Pan co się wydarzy, i nie ma Pan na to wpływu – lepiej podejść do tego bez oczekiwań i po prostu poczekać, by się przekonać na własnej skórze”.

Patrząc z perspektywy czasu – wizyta u psychoterapeuty jest naprawdę ok. Nie ma potrzeby się bać.

Nawet nie zauważyłem, jak szybko (i przede wszystkim jak bezboleśnie, naturalnie, bezproblemowo, bezstresowo) minęła ta godzina pierwszego spotkania! Miałem w sumie ochotę na więcej! Przecież nic nie ustaliliśmy, nic nie zdiagnozowano, nie dostałem gotowych rozwiązań…

Na zakończenie dostałem zadanie domowe do wykonania. Miałem pomyśleć „co w sobie lubię oraz co ludzie we mnie lubią”. To będzie mega trudne zadanie! Ja nie wiem, czy ludzie w ogóle mnie lubią? Kogo mam spytać? A jeśli odmówią, bo nie mają nic pozytywnego do powiedzenia?

W tym momencie, automatycznie przypomniałem sobie słowa sprzed kilku chwil: „Ponieważ nie wie Pan co się wydarzy, i nie ma Pan na to wpływu – lepiej podejść do tego bez oczekiwań i po prostu poczekać, by się przekonać na własnej skórze”. Damn! A jednak to spotkanie coś dało! Słowa o tym, że nie mamy wpływu na to co się wydarzy – zapamiętałem i powtarzam do dziś i zawsze będę o nich pamiętał – w chwilach obaw.

Pożegnaliśmy się i umówiliśmy na kolejne spotkanie za 2 tygodnie. W sumie mogę powiedzieć – nie mogę się już doczekać!

Siła pozytywnego myślenia.

Wracam samochodem do domu. Czuję bardzo pozytywne emocje – pierwszy raz od dłuższego czasu (nie licząc spotkania rodzinnego w Święta). Nie wiem, czy miało na to wpływ spotkanie z owczarkiem kaukaskim, dwoma kotami, panią Hanią, czy podróż samochodem wzdłuż ośnieżonych pól? Pewnie wszystkie te elementy łącznie sprawiły, że poziom naładowania baterii emocjonalnej drgnął w górę. Terapia zaczyna działać?

W drodze powrotnej miałem jeszcze załatwić pewną „pilną” sprawę. Bałem się, że nie zdążę, bo widziałem na nawigacji, o której będę w Poznaniu. Kurde, mogłem umówić się na kolejny dzień! Co ja myślałem, gdy się umawiałem… Jadę i myślę – nie zdążę! Nie ma szans! Będzie wtopa i tłumaczenie.

„Ponieważ nie wie Pan co się wydarzy, i nie ma Pan na to wpływu – lepiej podejść do tego bez oczekiwań i po prostu poczekać, by się przekonać na własnej skórze” – cały czas dźwięczy mi w głowie. Dojeżdżam do Poznania i w tym momencie dzwoni telefon: „Hej – sorry, że tak w ostatniej chwili, ale czy możemy się spotkać jutro zamiast dzisiaj?” – pyta głos w słuchawce… „Jasne!” odpowiadam z lekkim uśmiechem „Do zobaczenia jutro!”.

Jak to się stało, że „pilne” spotkanie „samo przełożyło się ”na kolejny dzień?” Nie wiem! Wiem jedno – siła pozytywnego myślenia działa cuda. No i oczywiście „skoro nie wiemy i nie mamy wpływu na to co się wydarzy – to nie ma co się tym przejmować”.

Zobacz więcej dlaczego Siła pozytywnego myślenia jest ważna.

W kolejnym wpisie chciałbym podzielić się spostrzeżeniami, co mi dała sama terapia. 

Wcześniejszy wpis

Do usłyszenia!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *